Skip to content Skip to footer

Bliskość Matki – świadectwo powołania

Bliskość Matki - świadectwo powołania

Bądź pozdrowiona, Matko Chrystusa, śliczna Panienko. Tobie śpiewamy, Maryjo, naszą pieśń. Niech polne kwiaty skłonią kielichy, a ludzie uklękną – wielbiąc swą Matkę, dając Jej hołd i cześć.

Z mego serca wyrywa się radosne uwielbienie Trójcy Święte za dar, jaki Bóg ofiarował całemu światu – MARYJĘ.

Ona usłyszała od Anioła – wysłannika Bożego, w dniu swego zwiastowania: „Znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1, 30). Maryja, przyjmując wolę Bożą, po ludzku niezrozumiałą, jako pokorna Służebnica Pana, przynosi na świat Jezusa Chrystusa. Anioł Jej mówi: „Porodzisz Syna, będzie On wielki i nazwany będzie Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1, 31-33). Kiedy Maryja jeszcze się broni, Anioł Ją uspakaja: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35).

Życie Maryi to wielka miłość, nieograniczona wiara i zaufanie Ojcu Niebieskiemu, ale też ból i cierpienie w milczeniu. Dlatego Matka Najświętsza staje przy każdym człowieku z jego troskami i radościami, ze swą macierzyńską miłością, bo taki testament otrzymała od swego Syna ukrzyżowanego.

Kiedy ja spotkałam Matkę Bożą i poczułam Jej bliskość?

Dzieciństwo spędziłam w zaciszu lasów i pól mieniących się to złotem, to srebrem od łanów zbóż, na niewielkiej wiosce ziemi lubelskiej. Kościół parafialny oddalony był od naszej wsi 8 km, lecz mimo to rodzice w każdą niedzielę zabierali nas na Mszę Świętą, oczywiście pieszo.

Urodziłam się w 1963 r., w sierpniu, to też piękny miesiąc maryjny. Sięgając pamięcią wstecz, przypominam sobie, w tamtych czasach tylko nieliczni, bogatsi jechali furmankami do kościoła, a większość pokonywała kilometry na piechotę. Kobiety spieszyły boso, niosąc buty w ręku i niedaleko kościoła obmywały stopy w płynącym tam strumyku. W ubogiej i tak skromnej atmosferze czuło się obecność Pana Boga i Jego Matki.

Pewnego razu w parafii odprawiały się misje święte. Moja mama i ciocia zabrały mnie ze sobą do kościoła. Ojciec misjonarz mówił dużo o szkaplerzu i poprosił, żeby osoby pragnące przyjąć święty szkaplerz uklękły na stopniu przed ołtarzem. Nie zastanawiałam się długo – pobiegłam i uklękłam razem z innymi. Ojciec misjonarz przy każdym modlił się i nakładał na ramię, trzymając w ręku szkaplerz. W drodze powrotnej moja mama i ciocia rozmawiały, że tak szybko wyskoczyłam do ołtarza, że nie zdążyły mnie zatrzymać. A martwiły się tym, że ja nie byłam jeszcze u Pierwszej Komunii Świętej, bo miałam jakieś 6 lub 7 lat i według nich byłam za młoda, by przyjąć szkaplerz. Ale dla Niebieskiej Mamy nieważny jest wiek.

Ona od dziecka prowadziła mnie. Od 7 roku życia czułam pragnienie wstąpienia do zakonu. Ponieważ w parafii, ani w pobliskich miejscowościach nie było sióstr zakonnych, dlatego w wieku 14 lat wybrałam się na poszukiwanie klasztoru. Na mojej wiosce w miesiącu maju zbieraliśmy się przy przydrożnym krzyżu, aby śpiewem oddać cześć Maryi, a echo pieśni niosło się hen daleko. Podążając za tym echem majowym, wybrałam się do Warszawy – bez żadnego adresu– na poszukiwanie klasztoru.

Wezwania z Litanii loretańskiej były mi adresem. Rzeczywiście pierwszy klasztor, do którego zapukałam, to Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Loretańskiej. I niech ktoś mi powie, że Maryja jest daleko…

ONA jest bardzo blisko każdego i każdej z nas. Do klasztoru zostałam przyjęta w wieku 15 lat, w dniu, w którym odszedł do wieczności papież Paweł VI – to był szczególny historyczny dzień, 6 sierpień 1978.

Miłość do Maryi łączy mnie mocne także z Założycielem Zgromadzenia Sióstr Loretanek. Bł. ks. Ignacy Kłopotowski bardzo kochał Maryję. Zachęcał siostry do szczególnej czci Maryi, do stałej praktyki odmawiania różańca. Mówił do sióstr: „Będziecie się nazywały siostry loretanki  córki Matki Bożej”.

W ostatnim czasie odeszła do Pana moja ziemska mama. Na oddziale Covidowym nie wolno nam było odwiedzać mamusi. Było to bardzo bolesne i przykre. Jednak 25 marca, w dniu Zwiastowania Matki Bożej, z posługą duchową przybył ks. kapelan Łukasz Lisowski i 26 marca w porannych godzinach mamusia odeszła do szczęśliwej wieczności. Choć bardzo tęsknię za ziemską mamą, to wierzę w świętych obcowanie i szczególną miłość Matki Bożej. Ona jest radością w płaczu, zwycięstwem w boju, nadzieją w śmierci.

DZIĘKUJĘ PANU BOGU za to, że uczynił mnie LORETANKĄ  córką Matki Bożej i wołam do Niej:

Do Ciebie, Matko, prośby swe niesiemy,
do Ciebie, Matko nasza, Matko polskiej ziemi…
Ty jesteś siewna i Tyś różańcowa.
Ty jesteś Panna polna i Tyś jest łąkowa, wzniosła jak góra oliwna,
Ty jesteś święta, Ty jesteś przedziwna.
Ty jesteś z obrazów Najpiękniejsza Panna, pod zmierzch – wieczorna,
a rankiem – zaranna.
Na małych jasna jesteś z dzieciństwa obrazkach.
Tyś Częstochowska i Tyś Ostrobramska.
Tyś Loretańska.

Dziękuję Ci.

s. Anastazja CSL

UDOSTĘPNIJ

Sign Up to Our Newsletter

Be the first to know the latest updates

[yikes-mailchimp form="1"]