Sobór Watykański II stawia Eucharystię w centrum życia chrześcijanina, nazywając Ją jego źródłem i szczytem. Nasz Błogosławiony Ojciec Założyciel, wierny syn Kościoła, wyprzedzając sobór, również stwierdził, iż „stanowi Ona centrum i ośrodek życia prawdziwie chrześcijańskiego”. Potwierdził to rozmiłowanym w Eucharystii życiem i swoim mówionym oraz pisanym słowem. Pozostawił nam cenne słowa na temat Mszy Św. (jako Ofierze i Uczcie), a także na temat adoracji Najświętszego Sakramentu.
1. NAJŚWIĘTSZA OFIARA
„Sam Bóg nie może uczynić rzeczy większej, jak jest Msza Św. – mówi Ojciec Założyciel. To Sakrament ponad wszystkie Sakramenty, skoro w Nim nie tylko łaska Boża, lecz Sam Bóg przebywa”. Ojciec zachęca do wielkiego zaangażowania w przeżywanie Najświętszej Ofiary, do czerpania z Niej niejako „oburącz”. Porównuje uczestniczenie w Niej do bycia w kopalni złota, w której można brać w ciągu pół godziny, tyle prawdziwych skarbów, ile się tylko chce.
Bł. Ignacy, wprowadzając nas w tajemnicę Mszy Świętej, rozważa Jej istotę. Podkreśla, że każda Msza Św. uobecnia zbawcze wydarzenie paschalne, które dokonało się na Golgocie. Uczestnicząc we Mszy Św., stajemy się uczestnikami Ofiary Kalwaryjskiej, w której Chrystus – nasza Pascha – przechodzi przez śmierć do życia, do zmartwychwstania. Jest to szczyt miłości Boga do człowieka. Tu Chrystus umiłował nas do końca. „Najświętsza Ofiara, gdzie Sam Pan Jezus jest złożony za nas na ołtarzu z miłości, winna uczynić nas szczęśliwymi i zdolnymi do odwzajemnienia ofiarnej miłości. – mówi bł. ks. Ignacy – Ofiara za Ofiarę. Bóg, który się poświęca dla człowieka, zasługuje, aby się człowiek poświęcił dla Boga”. Uczestnicząc w codziennej Mszy Św. powinnyśmy powtarzać sercem za Ojcem Założycielem: „Zespolę się z Tobą Panie. Z Tobą uczynię z siebie ofiarę dla Ciebie, jeśli radować się będę w utrapieniach moich” i przyjmować z Bożej ręki także to, co trudne.
Odpowiedzią bowiem na Ofiarę Chrystusa jest nasza współofiara, którą symbolizuje kropla wody połączona w kielichu z winem. Na mocy chrztu jesteśmy bowiem królewskim kapłaństwem – jak naucza Kościół. Ojciec Założyciel wyraźnie to podkreśla, gdy mówi: „Podczas Mszy Św. módl się jako OFIARA i KAPŁAN. Gdy chodzi o to, abyśmy z siebie uczynili ofiarę, to Bóg nam wszystkim dał jakoby święcenia kapłańskie. (…) Weźmij w ręce twoje kielich ołtarza, wlej doń łzy i krew twoją.(…) Zamień wszystkie dolegliwości i cierpienia twoje w pieśń miłości i chwały. Ofiarując siebie samego, będziesz miał udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa”. Nasza ludzka ofiara jest znikoma sama w sobie i niewiele znacząca. Gdy jednak połączona zostanie z Ofiarą Chrystusa, jak kropla wody z kielichem wina, wówczas staje się przebóstwiona i jest ofiarą miłą Bogu, przemieniającą nasze życie „w pieśń miłości i chwały”.
Do takiego uczestniczenia we Mszy Św. zobowiązuje nas nasza profesja zakonna. Serce każdej z nas zespolone jest z ołtarzem Chrystusa i samo staje się niejako ołtarzem. „Od serca naszego do ołtarza jest przedział zbyt mały, byśmy mogli zboczyć z tej drogi” – mówi Ojciec Założyciel i podkreśla, że składać mamy na nim wszystko co jest naszym udziałem w codziennym życiu – cierpienia, radości, a także naszą wdzięczność. Dodaje, że „Najświętszy Sakrament sam jest aktem Bożego dziękczynienia. (…) A życie chrześcijańskie jest krzyżem i męczeństwem, jest ciągłą ofiarą, do której należy się zmuszać, powtarzając świadomie każdego dnia: Panie, bądź wola Twoja”.
Gdy świadome naszej konsekracji zakonnej, składać się będziemy Bogu z Chrystusem w Ofierze Eucharystycznej, doświadczymy potężnych Jej skutków. Jeśli Eucharystia będzie ośrodkiem i centrum naszego codziennego życia – jak chciał nasz Bł. Ojciec – to naszym udziałem będą Jej owoce: uwielbienie Boga i uświęcenie człowieka. A to jest powołaniem każdej loretanki.
2. KOMUNIA ŚWIĘTA
Pełny udział w Najświętszej Ofierze związany jest z przyjęciem Komunii świętej. Złożony w Ofierze Chrystus staje się pokarmem dla swego odkupionego ludu. Przemienił dary ziemi: chleb i wino, w Swoje Przenajświętsze Ciało i Krew, by dać Siebie na pokarm. Jezus cały staje się darem. Jego wolą i pragnieniem jest, by był spożywany – rozważa nasz Ojciec Założyciel i dodaje: „Kochające Serce Jezusa skłania Go do codziennego zstępowania na nasze ołtarze. (…) Posiłek Uczty Eucharystycznej jest czułym dowodem Jego miłości ku nam. Pan Jezus niejako unicestwia się i bierze na Siebie postać pokarmu, ażeby się zjednoczyć z ciałem i duszą swoich wiernych”.
Dar codziennej Komunii św. nie może nam spowszednieć. „Trójjedyny Bóg zniża się do człowieka i wlewa w jego duszę swą Boską miłość, by przez nią podnieść stworzenie do Siebie, przebóstwić naturę ludzką. Komunia św. czyni nas jedno z Panem Jezusem”. Jest wymianą miłości. Bóg zwraca w niej duszę człowieka ku Sobie. „W każdej Komunii naszej Słowo Boże mówi w nas, a Duch Święty miłuje w nas – przypomina bł. Ignacy i zachęca, mówiąc – przysłuchuj się pilnie głosowi Bożemu w Tobie brzmiącemu i rozpalaj serce twoje w ogniu niebieskim, który cię trawi. (…) Choć w Komunii świętej Słowo i Duch Święty razem modlą się w tobie, przecież i ty modlisz się z Nimi. Wówczas między Trójcą Świętą, a tobą wytwarza się najściślejszy związek, który cię podnosi do Boga i wlewa w ciebie niebiańskie uczucia. Czyż modliłaś się kiedy lepiej, aniżeli w chwili, gdy Zbawiciel miłośnie spoczął w twoim sercu, a Duch Święty ożywiał twego ducha?”
Komunia św. uzdalnia nas do miłowania Boga, ale także uzdalnia do pozytywnych relacji z innymi. Nasza słaba ludzka kondycja czerpie moc z sakramentalnej obecności Jezusa, którym się posilamy. Karmiąc się często Bogiem-Miłością, jesteśmy uzdalniani do miłowania. „Tworzymy jedno Ciało, wszyscy bowiem bierzemy z tego samego Chleba” – mówi św. Paweł. A Jezus mówi wprost: „Ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6,57), trwając jak latorośl w winnym krzewie (por. J 15,1-11). Bł. Ignacy nazwał Komunię św. sakramentem miłości, gdyż „sprawia ona, iż miłość w człowieku potężnieje i kieruje jego czynami”. Udział w Ciele i Krwi Chrystusa, który umiłował swoich do końca, wlewa tę miłość w ludzkie serca i ją pomnaża.
S. Rafaela Dobrut w pracy magisterskiej na temat Eucharystii w życiu i pismach Ks. I. Kłopotowskiego, przytacza piękną wypowiedź ks. F. Astruca , którą Ks. Redaktor Kłopotowski zamieścił w „Głosie Kapłańskim” w artykule pt. „Msza mistyczna”. Oto, co pisze: „Gdy jednoczysz się z Jezusem w Komunii św., nie zatrzymuj Jezusa dla siebie jedynie, udzielaj Go innym. Bądź żywą Eucharystią, żywym Stołem Pańskim dla innych. Pozwól im zasiąść też do uczty twojej duszy i serca (…), każdemu dawaj miłośnie i hojnie tego Jezusa, który w tobie żyje”. Po Komunii św. mogę mówić z całym przekonaniem: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).
3. ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU
Ojciec Założyciel mówi: „Mszę Św. i Komunię św. radbym nazwać modlitwą poranną duszy wiernej, a pragnąłbym, aby jej modlitwą wieczorną było nawiedzenie Przenajświętszego Sakramentu. Gdy dzienne prace twoje kończą się, a duch twój potrzebuje spoczynku, śpiesz przed tabernakulum, uklęknij u stóp Pana Jezusa i módl się. A ta wieczorna modlitwa sakramentalna napełni cię przedziwną słodkością.” Czy słyszę z tabernakulum pełne tęsknoty wołanie Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście…,”, albo pełne bolesnej skargi Jego Słowa skierowane do najbliższych uczniów: „Nawet jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” (Mt 26,40) . Także dziś miłujące Serce Jezusa pragnie naszej bliskości. Tej życiodajnej bliskości potrzebujemy nade wszystko my same.
BŁ. Ks. Ignacy Kłopotowski zachwycił się cudem obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Konsekrację chleba i wina nazwał „cudem nad cudami”, przewyższającym cud stworzenia świata z nicości oraz cud Wcielenia. Kontempluje on cud, w którym „wielki Trójjedyny Bóg, który stworzył świat, Pan nieba i ziemi, kryje się pod postacią chleba, gdzie bije Jego Serce . To samo Serce, które niegdyś wzruszało się radością, ściskało bólem i trwogą w Ogrójcu, to Serce, które nas tak bardzo miłuje i które czeka na naszą miłość”. „Nieogarniona miłość Boga ku mnie – mówi Ojciec – budzi we mnie uczucia wdzięczności. Jakże odwdzięczę się Bogu za wszystko dobro, które na mnie zlewa przez Najświętszy Sakrament? Czymże byłbym bez Sakramentu Ołtarza! Bez Niego dusza moja byłaby pustą, serce moje zimne, życie moje smutne”.
Ojciec Założyciel nie poprzestawał na słowach. W swoim utrudzonym pracą życiu szukał czasu na trwanie przed Najświętszym Sakramentem. Naoczni świadkowie (m.in. s. Gabriela i ks. Kozubski) twierdzą, iż nocą brał klucze i wychodził do kościoła, że „całe godziny spędzał nocą u swego Wodza Eucharystycznego”. O tym, że kult Eucharystii stawiał Ojciec na pierwszym miejscu, świadczy też fakt, że swoją działalność wydawniczą rozpoczął od wydania broszury na temat adoracji Najświętszego Sakramentu. Pokazał w ten sposób, w czym widzi fundament budowania prawdziwie chrześcijańskiego, a tym bardziej poświęconego Bogu, życia.
Bł. Ignacy znając naszą ociężałość i oporną ludzką wolę, nasze zapracowanie, czy też zaabsorbowanie tysiącem spraw, mówi dobitnie: „Nie żałuj czasu na nawiedzenie Jezusa w Najświętszym Sakramencie (…) To właśnie od Eucharystii, która jest krynicą świętości, święci rozpoczynają swą drogę do nieba”. Stawia nam za wzór świętych, którzy korzystali z każdej wolnej chwili, by iść przed ołtarz i tam przed Zbawicielem otwierać swe serce. Mówi m.in. o św. Kazimierzu, który nocą, zastając drzwi kościoła zamknięte, klęczał przed drzwiami i długo adorował Najświętszy Sakrament, a także o św. Proboszczu z Ars, który w milczeniu trwał przed Jezusem-Eucharystią. A nade wszystko wskazuje Ojciec na Maryję, którą nazywał Najświętszą Panną od Przenajświętszego Sakramentu.
Bł. Ojciec Założyciel uważał Sakrament Eucharystii za szkołę modlitwy. Oto co mówi do każdego i do każdej z nas: „Najświętszy Sakrament nauczy cię dobrze się modlić. Jeśli pragniesz nabyć umiejętności świętych, zgłębiaj tę wielką naukę, jaką ci daje Sakrament Ołtarza. Naucz się od Niego modlić się z Nim. Nauczywszy się modlić, będziesz umiał również żyć po chrześcijańsku”. Jakiej modlitwy więc uczy mnie Najświętszy Sakrament? Trwania! Cichego, pokornego, wiernego trwania z Jezusem-Miłością. Trwajmy więc przed Jezusem-Hostią, a Pan Bóg poda duszy pragnącej się modlić, najodpowiedniejszy sposób najlepszej modlitwy. Tego uczy nas nasz Ojciec Założyciel.
Czy więc szukam czasu wyłącznie dla Jezusa, jak oblubienica tęskniąca za Oblubieńcem i szukająca z Nim spotkania? Życie nasze jest podobne do życia sióstr w Betanii. Jest czas Marty, kiedy jesteśmy zaabsorbowane pracą i jest czas Marii, kiedy siadłszy u stóp Pana, słuchamy Go i wpatrujemy się w oblicze Umiłowanego. Niekiedy jest to czas Marty i Marii jednocześnie. Ojciec Założyciel zachęcając do nawiedzenia Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, przytacza słowa Marty wypowiedziane do Marii: „Nauczyciel jest i woła cię!” (J 11,28). S. Antonina Bartkowiak przekazała nam dobrze zapamiętane słowa Ojca: „Gdy będą siostry miały zmartwienia, pokusy, czy inne ciężkie chwile, idźcie przed Najświętszy Sakrament i tam szukajcie pomocy”.
Oczekujący w naszych tabernakulach, na ołtarzach Jezus, pragnie nas i przyciąga swoją cichą, miłującą OBECNOŚCIĄ. Czas spędzony wyłącznie z Nim jest sprawdzianem mojej wierności i miłości do Boskiego Oblubieńca.