Skip to content Skip to footer

CUD ZA WSTAWIENNICTWEM KS. IGNACEGO KŁOPOTOWSKIEGO

Spośród wielu świadectw łask otrzymanych od Boga za pośrednictwem ks. Ignacego Kłopotowskiego do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie zostało złożone udokumentowane świadectwo uzdrowienia ks. Antoniego Łatko z Szerokiej w archidiecezji katowickiej.

61-letni kapłan został napadnięty i zmasakrowany przez nieznanych sprawców na plebanii w nocy z 20 na 21 czerwca 1991 r. O piątej rano księdza proboszcza znalazł wikariusz, ks. Krzysztof Winkler, który przyszedł prosić o błogosławieństwo na wyjazd z pielgrzymami. Zastał księdza nieprzytomnego, z ranami głowy i innymi obrażeniami ciała.

Ks. Łatko został przewieziony do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju. Około godz. 12.00 znalazł się na sali operacyjnej. Lekarze usiłowali ratować mu życie, operując czaszkę po zadanych 13 ciosach. Jednocześnie parafianie i przyjaciele prosili Boga o powrót do zdrowia za wstawiennictwem sługi Bożego ks. Ignacego Kłopotowskiego, którego wielkim czcicielem i propagatorem kultu był ks. Antoni.

Ks. Antoni Łatko w krótkim czasie powrócił do zdrowia i 19 lipca 1991 r. opuścił szpital. Był przekonany, że Bóg uczynił w jego życiu cud za pośrednictwem ks. Ignacego Kłopotowskiego. W pierwszych dniach po wyjściu ze szpitala udał się do Loretto na jego grób, aby podziękować mu za dar życia, a siostrom loretankom za modlitwę.

Kilka lat później rozpoczęto proces badający to niezwykłe uzdrowienie. Jego otwarcia dokonał abp Damian Zimoń 21 grudnia 1995 r. w Katowicach. Zebrano obszerny materiał medyczny udostępniony przez szpital w Jastrzębiu-Zdroju, przesłuchano 18 świadków, w tym: lekarzy, kapłanów, parafian, siostry loretanki oraz samego uzdrowionego.

W 1996 r. ks. Antoniego Łatko poddano ponownym badaniom i ocenie lekarskiej, stwierdzającej aktualny stan jego zdrowia. Ostatnia sesja zamykająca proces na szczeblu diecezjalnym odbyła się również w Katowicach 20 marca 1997 r. Zebraną dokumentację przedstawiono Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

Dekretem z 9 kwietnia 1999 r. kongregacja potwierdziła ważność przeprowadzonego procesu na szczeblu diecezjalnym. Na podstawie zebranego materiału opracowano pozycję o domniemanym cudzie. Przekazana do zaopiniowania przez kolejnych dwóch watykańskich lekarzy, tzw. perito ex officio (biegłych z urzędu), uzyskała ona ich pozytywną opinię. Opisywany przypadek poddano dalszej analizie przez trzy kolejne komisje: lekarską, teologiczną i kardynalską.

Sympozjum Komisji Lekarskiej 25 listopada 2004 r. wydało pozytywną ocenę cudu. 7 lutego 2005 r. potwierdziło ją siedmiu teologów. Ostatnie orzeczenie kongresu kardynałów dotyczące cudownej interwencji Boga za wstawiennictwem sługi Bożego ks. Ignacego Kłopotowskiego wydano 3 maja 2005 r.

ŚWIADECTWA ŁASK

NIEZWYKŁA HISTORIA IGNASIA

Bóg dał nam pod opiekę dwóch wspaniałych synów. Będąc w połowie ciąży z drugim dzieckiem, dowiedzieliśmy się, że syn ma skrajne wodogłowie wrodzone i że choroba postępuje w bardzo szybkim tempie. Rokowania były niepomyślne. Padła propozycja aborcji. Byliśmy bardzo przytłoczeni, nie widząc nadziei i szans na ratunek.

Z wielką miłością przyjęły pod swoje modlitewne skrzydła siostry loretanki z Rembertowa. Oddaliśmy naszego syna pod opiekę bł. Ignacemu Kłopotowskiemu, klęcząc całą rodziną przed jego grobem w Loretto. Dużo modliliśmy się, wiele razy odmawialiśmy nowennę, wzywaliśmy ratunku u świętych. Kolejne USG pokazywały niezwykły dynamizm choroby. Do rozwiązania pozostało niewiele czasu, czasu błagania o cud.

Ciąża zakończyła się 1,5 miesiąca przed terminem. Po porodzie okazało się, że wodogłowiu towarzyszą jeszcze inne wady, m.in. całkowity rozszczep podniebienia. Pierwsze dni były dla nas niezwykle ciężkie. Syn trafił na OIOM w Centrum Zdrowia Dziecka. Nadaliśmy mu imię Ignacy na cześć naszego sprzymierzeńca bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego.

Sytuacja z medycznego punktu widzenia była beznadziejna. Nie dawano mu szansy na jakąkolwiek poprawę. Nie wiadomo, czy widzi, słyszy, nie mógł odżywiać się samodzielnie. Podjęliśmy na nowo szturm modlitewny. Jeszcze goręcej odmawialiśmy nowennę nad inkubatorem, dając relikwie bł. Ignacego naszemu synowi do rączek, przykładając do chorej główki, czując jego wsparcie. Otrzymaliśmy dar męstwa i jedności małżeńskiej. Nie zwątpiliśmy w Bożą miłość i w jej świetle podejmowaliśmy trudne i nieoczywiste decyzje.

Pierwszy rok z przerwami spędziliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka. W krótkich momentach w domu dbaliśmy przede wszystkim o to, by otaczała go miłość. Po kilku miesiącach od narodzin wykonano rezonans, który był według lekarzy zaskakująco dobry. Pustka, którą zajmował dotychczas płyn, wypełniła się tkanką mózgową. Nasze wołanie do Boga zostało przyjęte. Pan Bóg odwrócił historię Ignacego. Wiemy, że zdarzył się cud.

Dzisiaj po poważnym i rozległym uszkodzeniu mózgu, po 15 operacjach, Ignacy wygląda i zachowuje się jak zdrowy 6-letni chłopiec. Dla niektórych lekarzy nasz Ignaś jest pierwszym takim przypadkiem w 40-letnim doświadczeniu zawodowym. Rozszczep podniebienia został operowany z doskonałym efektem, mimo że nie było zbyt wiele tkanki, a podczas zabiegu „znalazła się”. Mimo oceny niektórych specjalistów, w obliczu której Ignacy miał 1% szans na prawidłowe żywienie doustne – dzisiaj Ignacy odżywa się całkowicie samodzielnie, otwór po gastrostomii został zaszyty.

Wstawiennictwo bł. ks. Ignacego jest światłem i drogowskazem na naszej drodze. Bóg w swym miłosierdziu wlał hojnie i obficie łaski do naszego małżeństwa i rodziny. Nie pozostawił nas bez pomocy, postawił dobrych ludzi na drodze i daje nam siły oraz narzędzia na dalsze zmagania.

Sercem pełnym wdzięczności Szafarzowi Bożego Miłosierdzia, bł. ks. Ignacemu Kłopotowskiemu.

Ewa i Franciszek

MARIA NIGDZIE NIE MOGŁA DOSTAĆ PRACY

W nowicjacie w Loretto każdego dnia odmawiamy nowennę za przyczyną bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego w konkretnej intencji. Bardzo często zwracają się do nas ludzie z prośbą o modlitwę w intencji znalezienia pracy. Chętnie podejmujemy tę modlitwę. W miniony wtorek spotkałam się z panią Marią, która prosiła nas o modlitwę. Ma 50 lat i nigdzie nie mogła dostać pracy. Fabryka, w której była zatrudniona przez 30 lat, została zamknięta. Pani Marii brakowało kilku lat do uzyskania emerytury. Szukała wszędzie pracy. Nikt nie chciał z nią rozmawiać, odpowiadano krótko: „Przepraszamy, ale nie mamy miejsca”. Znałyśmy ciężkie położenie rodzinne pani Marii, więc zaczęłyśmy się modlić za przyczyną bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego.

W niedługim czasie zadzwoniła do nas, mówiąc: „Przyjmują mnie do pracy w szkole. Jestem taka szczęśliwa, bo jest nadzieja, że będę mogła pracować aż do uzyskania emerytury”. Otrzymała pracę i to blisko domu. Pani Maria powiedziała, że znalezienie pracy zawdzięcza bł. ks. Kłopotowskiemu.

s. Maria

O CUDOWNYM UZDROWIENIU WUJKA…

Piszę, ponieważ obiecałam, że opowiem o cudownym uzdrowieniu mojego wujka Jerzyka, brata mojej matki Barbary Głuskiej-Trezzani. To uzdrowienie miało miejsce, jestem tego 100% pewna, dzięki bł. ks. Ignacemu, który  ̶ mam nadzieję  ̶ będzie szybko ogłoszony świętym. A także dzięki modlitwom sióstr loretanek. Kilka lat temu mój wujek zachorował na raka i w zeszłym roku znowu był w szpitalu, ponieważ jego stan się pogorszył. Lekarze byli bezradni. Zaraz, kiedy dowiedziałam się o jego hospitalizacji, zaczęłam się modlić w Pessano o jego uzdrowienie, ponieważ ma żonę, córkę i kilkuletnią wnuczkę, które bardzo potrzebują jego obecności. Bardzo dobrze i precyzyjnie pamiętam, kiedy się modliłam z siostrami do bł. ks. Kłopotowskiego. Moja intencja była cicha, wyproszona od serca. Wierzę w cuda, ale podchodzę do nich z realizmem i racjonalnie. Po kilku godzinach dowiedziałam się, że pewien lekarz znalazł przyczynę pogorszenia się zdrowia mojego wujka, który prędko powrócił do domu, zdrowy. Mam nadzieję, że wiedza o Założycielu sióstr loretanek się rozpowszechni jeszcze bardziej w Polsce, we Włoszech, w Rumunii, na Ukrainie, w Rosji, w Stanach, w innych krajach, aby wciąż powstawały misje katolickie pod Jego imieniem.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus na wieki  ̶  Milena Trezzani

JESTEM ŚWIADOMY TEGO, CO PISZĘ

Odkąd otrzymałem książeczkę o bł. ks. Ignacym Kłopotowskim, zacząłem modlić się do Boga za jego wstawiennictwem o uzdrowienie z moich chorób. Od dłuższego czasu odczuwałem silny ból w ramieniu, ogromnie utrudniający ruchy i normalne funkcjonowanie. Wykryto również u mnie komórki nowotworowe w pęcherzu. Prosiłem więc Błogosławionego w tych intencjach. Po pewnym czasie badania kontrolne nie potwierdziły już obecności komórek nowotworowych, a ramię pewnego dnia po prostu samo przestało boleć i teraz mogę swobodnie nim ruszać, podnosić do góry ręce bez problemów. Wierzę, że zawdzięczam tę łaskę bł. ks. Ignacemu.

Prof. Mario Borghi Urbino

MÓJ BŁOGOSŁAWIONY REDAKCYJNY PRZYJACIEL

Chcę z wdzięcznością poinformować siostry, że wielokrotnie otrzymałam pomoc bł. ks. Ignacego w sprawach naukowych, wydawniczych, a także organizacyjnych. Zawsze kiedy zwrócę się z problemem napisania artykułu czy opracowania, otrzymałam pomoc i otrzymuję. Dzieją się wtedy cuda. Mam natchnienie do pracy, siadam do komputera i robię to, do czego trudno mi się było wcześniej zabrać. Tak było też i ostatnio. W nawale pracy sama myśl o napisaniu kolejnego artykułu wprawiała mnie w stan zniechęcenia. Od tygodni nie mogłam się do tego zabrać, a czas upływał. Pomodliłam się litanią do bł. ks. Ignacego i za kilka godzin z wielkim zapałem usiadłam do komputera i oto mam artykuł na 40 tys. znaków. Pisałam i nie mogłam oderwać się od pracy, aż skończyłam! Bardzo jestem wdzięczna ks. Ignacemu za pomoc w mojej redakcyjnej pracy.

Hanna

CUD NOWENNY

Czuję w obowiązku zaświadczyć o otrzymanej ostatnio łasce, po odmówieniu nowenny do bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego. 9 października moja przyjaciółka poinformowała mnie, że jej córeczka w łonie nie przybywa na wadze (ważyła niezmiennie 2kg 200 i spadła do 13 centyla) i że jeśli 23 października USG nie wykaże, że podrosła, trzeba będzie wcześniej planować carskie cięcie. Postanowiłam wówczas zwrócić się do bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego o pomoc. W kilka dni po skończeniu nowenny spotkałam się z przyjaciółką, która oznajmiła mi z radością, że jej córeczka waży… już 3 kg (czyli jest zupełnie w środku normy) i wszystko zmierza do szczęśliwego rozwiązania.

Katarzyna Kamińska

UPRAGNIONA PRACA

Od pięciu lat nieustannie i z bardzo dużym wysiłkiem ubiegałam się o wymarzoną pracę. Wielokrotnie aplikowałam na stanowisko, mimo braku szans i perspektyw. Stale byłam zwodzona i moje nadzieje z roku na rok gasły. Mimo cierpienia nie ustawałam w błaganiach do Boga. W sierpniu wraz z mężem udaliśmy się z odległych Katowic do Loretto. W sanktuarium spędziliśmy piękną niedzielę. Tam nabrałam sił i zyskałam pokój duchowy. Od powrotu do Katowic zaczęłam intensywnie, każdego dnia modlić się za wstawiennictwem bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego o znalezienie dobrej pracy. Po nieco ponad miesiącu modlitw otrzymałam wspaniałą wiadomość, łaska, o którą prosiłam Boga od 5 lat i od ponad miesiąca za wstawiennictwem bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego, została mi zesłana. Mogłam podjąć upragnioną pracę! Jestem przekonana, że otrzymałam ją za przyczyną tego niezwykłego kapłana. Dzielę się swoją wielką radością i wdzięcznością i zachęcam wszystkich gorąco do modlitwy za przyczyną księdza Kłopotowskiego.

Anna Waligóra-Huk

MODLITWA DZIADKA

Około 3 miesięcy temu nasza córka, która jest w ciąży poszła na badania kontrolne, na których lekarz stwierdził, że nerki naszej wnuczki nie pracują dobrze i to może poważnie zagrażać jej zdrowiu. Rokowania były takie, że w razie pogorszenia się stanu zdrowia wnuczki możliwa będzie operacja w łonie matki. Wówczas sięgnąłem po książeczkę do nabożeństwa i znalazłem w niej obrazek z wizerunkiem i modlitwą do bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego. Zacząłem się codziennie modlić w intencji zdrowia wnuczki. Po około trzech tygodniach od rozpoczęcia modlitwy córka pojechała na kontrolę do szpitala, gdzie stwierdzono, iż nerki zaczęły pracować prawidłowo, tak po prostu „same z siebie”. Jestem głęboko przekonany, że stało się to za wstawiennictwem ks. Ignacego.

Marcin Wiosna

DAR OD BOGA

Chciałam podzielić się świadectwem otrzymania łaski za wstawiennictwem bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego. Byłam w Loretto i z wielką wiara prosiłam o poznanie dobrego, prostego chłopaka, z którym w przyszłości mogłabym założyć szczęśliwa rodzinę. Prośbę tę kierowałam z wiarą do Boga za pośrednictwem tego błogosławionego kapłana. W krótkim czasie po powrocie na mojej drodze pojawił się odpowiedni chłopak. Minęło już sporo czasu, poznajemy się, nasze uczucie względem siebie się pogłębia, a po skończeniu studiów planujemy zawarcie związku małżeńskiego. Głęboko wierzę, że mój narzeczony jest darem od Boga, który otrzymałam przez wstawiennictwo bł. ks. Kłopotowskiego. Z całego serca dziękuję Mu za to codziennie.

Paulina

NIEZWYKŁE NARODZINY ALEKSANDRY

Oboje z mężem zapragnęliśmy mieć drugie dziecko. Podjęliśmy w tej sytuacji standardowe badania. Jednak okazało się, że na prawym jajniku mam torbiel, która może być przyczyną trudności w zajściu w ciążę i pojawiły się inne zdrowotne „przeszkody”, które nie pozwalały nam cieszyć się na nowo darem ojcostwa i macierzyństwa. Czas mijał, a upragnione dziecko nie pojawiało się na świecie. Podjęliśmy leczenie zwane naprotechnologią, ale bez większego skutku. Kolejne badania ukazywały inne trudności. Nie braliśmy pod uwagę metody in vitro. Po pewnym czasie ku wielkiej naszej radości okazało się, że jestem w ciąży. Jednak była to ciąża pozamaciczna z wielkim ryzykiem i zagrożeniem mojego życia. Niechciane słowa spełniły się i poroniłam. Był to dla mnie ogromny ból. Od tego momentu straciłam nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek będę miała dziecko. Po kilku miesiącach od tego wydarzenia pojechaliśmy do Loretto. Tego dnia klęcząc przy grobie bł. ks. Ignacego wraz z mężem bardzo gorąco modliliśmy się o dar potomstwa. Po Mszy Świętej podeszła do nas siostra zakrystianka i zapytała mnie, ile mamy dzieci. Opowiedziałam jej pokrótce naszą historię. Wtedy ona z wielką serdecznością powiedziała, że ks. Ignacy zawsze wskazywał na Matkę Bożą i na modlitwę różańcową, więc może trzeba odmówić nowennę pompejańską. Poczułam w sercu, że przez jej osobę przemówił bł. ks. Ignacy. Patrząc na jego obraz, na którym jest w lesie z różańcem w ręku, nie miałam wątpliwości, że to znak. Było to dla mnie ogromne wyzwanie, ale podjęłam tę modlitwę. Nowennę zakończyłam pod koniec sierpnia. 7 września wraz z mężem i córeczką byliśmy na uroczystości konsekracji kościoła w Loretto. Tego dnia bardzo modliliśmy się o cud poczęcia. Wkrótce potem okazało się, że jestem w stanie błogosławionym, ale i tym razem była to ciąża wysokiego ryzyka. Powiedziano mi, że muszę leżeć całe 9 miesięcy. Dla mnie, osoby aktywnej, był to wielki trud. Dowiedziawszy się o tym, poprosiłam siostry loretanki o modlitwę i otrzymałam od nich na ten czas relikwie ks. Ignacego. Przez cały czas modliłam się do niego o cud utrzymania ciąży i urodzenie zdrowego dziecka. Mimo że sytuacja była groźna, czułam ogromny pokój. Głęboko w sercu wierzyłam, że wszystko się dobrze zakończy. I tak się stało, szczęśliwie na świat przyszła nasza druga córka Aleksandra Maria, która 7 września została ochrzczona w kaplicy sióstr. Dodatkowo pragnę nadmienić, że przy relikwiach, które miałam w domu, modliło się dużo osób i działy się małe cuda.

Ewa Kacprzak-Krzysik

MOJA OGROMNA RADOŚĆ

Chcę z radością poinformować siostry o łasce, jaką otrzymałam od Boga przez przyczynę bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego. Po wielu trudach i wysiłkach, mimo znacznych trudności zdrowotnych, obroniłam stopień doktora nauk humanistycznych. Od kilku miesięcy prosiłam Boga o łaskę duchowej i umysłowej siły. Modliłam się Litanią Loretańską, Litanią do bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego i odmawiałam modlitwę za jego wstawiennictwem i otrzymałam to, czego gorąco pragnęłam. To kolejna łaska, którą zawdzięczam orędownictwu tego wspaniałego kapłana.

Anna z Katowic

NIE MOGĘ UWIERZYĆ… TO CHYBA CUD

Drogie siostry, od kiedy otrzymałam obrazki z modlitwą do Matki Bożej Loretańskiej i bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego, postanowiłam powierzyć wszystkie trudne sprawy przez jego ręce Bogu. Od dwudziestu lat próbowałam wyleczyć ranę żylakową mojej mamy na podudziu, która sprawiała jej wiele cierpienia i kłopotu. Ufnie i z wiarą przez wiele miesięcy zanosiłam modlitwy przez wstawiennictwo bł. ks. Ignacego i stopniowo rana zaczęła się goić, aż do całkowitego zasklepienia. Zostało tylko niewielkie zaczerwienienie. Jak przewijam nogę, to wprost nie mogę uwierzyć. To chyba cud, tak powiedział lekarz dermatolog. Jestem bardzo wdzięczna Bogu i bł. ks. Ignacemu za wysłuchanie prośby.

Teresa

***

Uprzejmie prosimy o przekazanie nam informacji o łaskach otrzymanych przez wstawiennictwo bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego, pisząc na adres: Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Loretańskiej, ul. Ks. Kłopotowskiego 18, 03-717 Warszawa, e-mail: loretankidg@loretanki.pl.

UDOSTĘPNIJ

Sign Up to Our Newsletter

Be the first to know the latest updates

[yikes-mailchimp form="1"]