Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że Bóg stworzył świat ze względu na komunię w Jego Boskim życiu, która realizuje się przez Kościół. Nawet chaos spowodowany przez upadek aniołów i grzech człowieka nie zmienił tego Bożego postanowienia. Ten zamysł urzeczywistnił Bóg we Wcielonym Synu Bożym, Jezusie Chrystusie. To On ustanowił Kościół, w którym grzeszny człowiek ma dostęp do źródła życia i świętości. Kościół to komunia z Chrystusem (por. KKK 758- 787).
1. Kościół w rozumieniu ks. Ignacego
Bł. ks. Ignacy Kłopotowski rozmiłowany w Chrystusie, rozmiłowany był także w Kościele. Wierzył w jeden, święty, powszechny (katolicki) i apostolski Kościół, który postrzegał jako hierarchicznie uporządkowaną Bosko-ludzką instytucję, w której jest sakramentalnie obecny Chrystus. Kościół to dla niego prawdziwe Ciało Chrystusa, którego głową jest Chrystus w osobie Papieża i zjednoczonymi z nim biskupami, a członkami – chrześcijanie, Lud Boży zespolony miłością oblubieńczą z Chrystusem-Głową. Rozumiał Kościół jako Oblubienicę Chrystusa i jako naszą Matkę. W broszurce pt. Jubileuszka ks. Kłopotowski pisze: „Aby wszyscy ludzie uznali prawdę Świętego Kościoła, który będąc prawdziwą Oblubienicą samego Jezusa Chrystusa, jest dla nas najlepszą i ukochaną Matką”. W Kościele pozostawił Bóg sakramenty, a wśród nich Eucharystię i Kapłaństwo, dzięki którym Chrystus jest w Kościele obecny substancjalnie. Takiemu Kościołowi był Ojciec oddany całym sercem i służył mu z miłością.
„Z silną wiarą, z dziecięcym przywiązaniem trzymajmy się Stolicy Świętej, – mówił – bo to jest opoka, o której Chrystus Pan owo wielkie wyrzekł zapewnienie, że bramy piekielne go nie przemogą”. Ojciec Założyciel wyjaśnia, że „Kościół nasz jest Królestwem niebieskim na ziemi. Królem i Najwyższym Zwierzchnikiem tego Królestwa jest sam Pan Jezus, Bóg nasz i Zbawiciel. Panuje On przez Kościół nad naszymi duszami, prowadzi je i zasila swą łaską. A kto z tej łaski skorzysta, ten na ziemi uświęci się i dojdzie do Królestwa Bożego w niebie, gdzie na wieki szczęścia będzie zażywał w oglądaniu Boga twarzą w twarz”. Ks. Remigiusz Dąbrowski zeznaje: „Ks. Kłopotowski był bardzo ceniony i szanowany, ponieważ był pełen poświęcenia dla Królestwa Bożego. Był on gotów życie oddać za Kościół.”
2. Oddanie Kościołowi jako posłuszeństwo wobec władzy duchownej
Pozycja o heroiczności życia i cnót ks. Kłopotowskiego podaje, że „w jego postawie wiary rzuca się w oczy bezgraniczne posłuszeństwo, miłość i ogromny szacunek wobec władzy kościelnej”. Sam Ojciec Założyciel mówi: „Wolą Bożą jest, byśmy słuchali władzy duchownej, która spoczywa w rękach Papieża i połączonych z nim biskupów.” W jednej z broszur pisze: „W posłuszeństwie dla Papieża leży siła świętej wiary katolickiej. Ta uległość dla Głowy Kościoła łączy nas z całym światem w jedną rodzinę – to jest Kościół święty”. Na innym miejscu Ojciec mówi z naciskiem: „Nie można być chrześcijaninem, nie kochając Ojca Świętego, nie będąc mu oddanym z głębi serca. Po naszym przywiązaniu do Ojca Świętego możemy sądzić o stopniu naszej miłości do Jezusa Chrystusa”. W 1925 r. nuncjusz apostolski abp W. Lauri napisał w imieniu Ojca Świętego Piusa XI do ks. I. Kłopotowskiego: „Prawdziwie kapłański duch cię ożywia, skoro z miłości ku Ojcu Świętemu wszystkie siły Jego służbie poświęcasz”.
Świadkowie życia bł. Ignacego zgodnie stwierdzają, że bardzo szanował swoich przełożonych i był im całkowicie podporządkowany. S. Michalina Trzęsowska wspomina: „Ojciec Założyciel był bardzo posłuszny władzy kościelnej. Często do nas mówił, że władza dana jest od Boga, dlatego należy ją szanować”, a ks. Antoni Greta dodaje, że wobec władzy kościelnej był Ojciec bardzo posłuszny, „wprost synowsko uległy”. Potrafił przyjmować nawet trudne decyzje biskupa, dla siebie niezrozumiałe. „Nigdy nie był buntownikiem szukającym siebie i swoich racji. Był bardzo poddany kard. Kakowskiemu” – zaświadcza ks. Wacław Rutkowski. Nawet wtedy, gdy decyzja kardynała była dla niego trudna i bolesna (kiedy dał mu „młodzika na cenzora” – jak to Ojciec określił), to przyjął ją w duchu posłuszeństwa: „Ugiąłem karku przed Kościołem w osobie kardynała, a nie przed człowiekiem Kakowskim, bo jestem posłuszny Kościołowi, z którym jestem związany obowiązkiem posłuszeństwa” – powiedział sam Ojciec do s. Serafiny Pieczywek.
Ks. A. Greta zeznaje, że „ks. I. Kłopotowski był przez pewien czas mariawitą. Ale z chwilą, gdy przemówił Rzym, w tej chwili wycofał się, bo Rzym dla niego to było wszystko. Uważał, że wszystkie prawdy głoszone przez Kościół, są prawdami Jezusa Chrystusa i winny być przyjęte bez mędrkowania. (…) Zawsze wierny nauce Kościoła poczuwał się do obowiązku naprawiania zła, które mariawityzm wyrządził w duszach księży i ludzi świeckich. Dlatego zwalczał mariawityzm i prostował jego błędy”. W „Polaku-Katoliku” Ojciec napisał: „Wyraźnie zaznaczam, że chcę stać silnie przy Świętym Rzymsko-Katolickim Kościele i że orzeczenia władzy duchownej w rzeczach wiary i moralności przyjmuję i przyjmować będę z największą natychmiastową uległością”. Ojciec był przekonany, że posłuszeństwo Kościołowi gwarantuje jego jedność. Przypominał, że „trzeba, abyśmy się wszyscy stali jednym łańcuchem – mocnym, silnym i nierozerwalnym w pracy dla dobra Kościoła i kochanej Ojczyzny”.
3. Oddanie Kościołowi w miłości do kapłaństwa i hierarchii kościelnej
Z tajemnicą Kościoła nierozerwalnie związany jest stan kapłański. Ksiądz Kłopotowski – ten wierny syn Kościoła – „kapłaństwo swoje cenił wysoko” – jak powiedział nad jego trumną ks. Aleksander Fajęcki. Kochał swe powołanie kapłańskie i bardzo sumiennie spełniał swoje kapłańskie obowiązki. „Albo pracował, albo się modlił. (…) Kochał kapłaństwo i kapłanów” – stwierdzają świadkowie. „W jego pracy i całej postawie życiowej wyczuwało się zadowolenie z posiadanego daru kapłaństwa” (ks. A. Greta). „Jedną z najpiękniejszych cnót ks. Kłopotowskiego (jak pisano w prasie po jego śmierci) była niewątpliwie gorąca miłość do Braci Kapłanów. Kochał ich gorąco – szczerze i życzliwie do nich się odnosił, pomagał im i bezinteresownie służył. Miłość jego potrafiła ogarnąć płomieniem swym najpierw Boga, a potem całą nędzę i potrzebę człowieka – dla Boga”. „Dla niego było nie do pomyślenia nieuszanowanie czy nieposłuszeństwo biskupowi, a tym bardziej Papieżowi” (s. Antonina Bartkowiak) „O księżach, a tym bardziej o biskupach nigdy źle nie mówił, choćby na to zasługiwali” (s. Zenobia Kaniewska). Siostra Gabriela Wojciechowska, która pracowała u Ojca na plebanii, pisze: „Widziałam, z jakim szacunkiem odnosił się on do kapłanów jako proboszcz i dziekan – i przy posiłku, i gdy przychodzili do niego z różnymi sprawami. Był dla nich bardzo dobry. Kapłanów zawsze bronił, okazywał im dużo ojcowskiej troski i usłużności”. Mówił: „Kapłan to sługa Boży, więc należy mu się szacunek. O kapłanie źle nie wolno mówić”. Starał się też o umocnienie powołania kapłanów i o ich gorliwość duszpasterską. W trosce o ich duchowe dobro podjął się redakcji i wydawania specjalnego czasopisma pt. „Głos Kapłański”. Miłość do kapłaństwa wyrażała się zwłaszcza w jego osobistej wdzięczności Bogu za ten wyjątkowy dar bycia kapłanem Chrystusa. Jego gigantyczna, wszechstronna aktywność apostolska w Kościele była sposobem spłacania długu wdzięczności wobec Boga za nieoceniony dar kapłaństwa.
4. Oddanie Kościołowi jako Ludowi Bożemu
Miłość do Chrystusa obecnego w Kościele jako Ludzie Bożym rozpalała ks. Ignacego. Dla niego problemy ludzi były pilnymi sprawami Kościoła, któremu on jako kapłan winien służyć. „Zawsze był bardzo czujny i wrażliwy na aktualne problemy Kościoła, na potrzeby konkretnych ludzi” (ks. A. Greta). „Ojciec cały oddany był Kościołowi. Był czujny na jego sprawy i zdolny dla niego do największych wyrzeczeń. Szerokie serce Ojca było zwłaszcza wrażliwe na niedolę biednych czy zaniedbanych moralnie, chorych i opuszczonych. Dla nich zawsze miał czas, pieniądze i gotowość pomocy” (s. Gabriela W.). Potwierdzeniem tego jest mnóstwo dzieł opiekuńczych i charytatywnych, które podejmował, a także duszpasterska troska o konkretne rodziny czy osoby potrzebujące pomocy na terenie jego parafii, które skrupulatnie wyszukiwał i wspierał. Ks. A. Greta mówił, że „ks. Prałat był zawsze gotowy do podjęcia nowych prac, mających na celu Boga i dobro człowieka. Praca apostolska była główną treścią jego życia. Nigdy nie żalił się na zmęczenie i nie zniechęcał się pomimo trudności. Wyróżniał się wśród kapłanów ogromem swej pracy apostolskiej i charytatywnej. Był pasjonatem pionierskiej w owym czasie pracy związanej z szerzeniem prasy katolickiej walczącej o sprawy Kościoła”. Zainicjował, redagował i z wielkim poświęceniem wydawał w tysiącach egzemplarzy wiele tytułów pism i broszur o treści religijnej i patriotycznej. Ks. A. Fajęcki nazwał go „niestrudzonym szermierzem i bojownikiem o ideały katolickie”. A ks. Stanisław Mystkowski dodał, że „był kapłanem wybitnie śmiałym, odważnym, gdy trzeba było bronić Kościoła i polskiego ludu. Nie lękał się prześladowania ze strony rządu zaborczego. Chciał zwłaszcza przez pracę piśmienniczo-drukarską przyczynić się do tryumfu Kościoła Chrystusowego w ujarzmionej przez zaborców Ojczyźnie”. „Ks. Kłopotowski pracując w trudnym dla Polski okresie walki z caratem, szerzył naukę Bożą przez prace wydawnicze, by utwierdzać ludzi w wierze i polskości. W pracy dla Boga i zbawienia ludzi był zdolny do wielkich wyrzeczeń. Od swoich ideałów nie odstąpił przez całe życie” (ks. Antoni Ruran). O wielkim poświęceniu w jego misyjnej pracy krzewienia wiary przez pisma mówi jego współpracownik ks. S. Mystkowski: „Ks. Prałat świecił nam przykładem całkowitego zaparcia się i poświęcenia w żmudnej i bezinteresownej pracy. Często dnie i noce spędzał przy biurku w redakcji lub przy maszynach drukarskich, lub ekspedycji pism, gdy zachodziła potrzeba. Dla niego nie było trudu, którego by nie podjął, gdy wiedział, że o sprawę Bożą chodzi. (…) W jego artykułach i kazaniach odczuwało się ogień nadprzyrodzonego zapału i Bożej mocy”.
5. Formowanie sióstr loretanek do oddania się Kościołowi
Od zarania swego istnienia Zgromadzenie Sióstr Loretanek ma silne ukierunkowanie na Kościół i jego misję, na co wskazał już Achilles Ratti. Gdy usłyszał od ks. Kłopotowskiego o zamiarze założenia takiego, a nie innego Zgromadzenia, odpowiedział na to jednym wymownym zdaniem: „Masz przepiękne posłannictwo w Kościele”. Ta głęboka więź sióstr loretanek z Kościołem pozostała przypieczętowana biało-żółtym krzyżykiem na naszym welonie.
Ojciec Założyciel sam oddany do końca Kościołowi, chciał by i siostry loretanki kochały Kościół i służyły mu z oddaniem. Pouczał: „Najpilniejsze potrzeby Kościoła są potrzebami sióstr loretanek”. Na ten temat wiele mówił siostrom, ale bardziej niż słowa przemawiał do sióstr żywy przykład Ojca. „Widziałyśmy, że całe jego życie było świadectwem troski i czujności o sprawy Boże i potrzeby Kościoła. Mimo ogromnego przepracowania, na twarzy Ojca widać było zjednoczenie z Bogiem, skupienie. Całe życie miał skierowane ku Bogu i Jego sprawom w Kościele” (s. Benedykta Konarzewska). „Ojciec dla Pana Boga i Kościoła wszystko by zrobił, bo ze wszystkim się Jemu poświęcił. Ciągle tylko myślał, co by jeszcze zrobić dla ludzi, by więcej wierzyli w Pana Boga. Cechowała go zawsze troska o chwałę Bożą” (s. Rafaela Sosińska). Siostry jednomyślnie podkreślają, że wszystko robił dla chwały Bożej i Kościoła katolickiego, a całe jego życie było dawaniem jak najpiękniejszego przykładu poświęcenia się i posłuszeństwa przełożonym kościelnym.
Ojciec Założyciel wyjaśniał też siostrom w jaki sposób mają służyć Kościołowi: „Bądźcie ubogie, posłuszne i pokorne. Obyście miały dużo miłości Boga i bliźniego, to wówczas będziecie mogły dużo zrobić dla Kościoła. Podkreślał: „Będąc posłuszne, będą siostry mogły dużo dla Kościoła zrobić i będzie to zawsze prawdziwa służba Boża”. S. Rafael S. dodaje, że sam był posłuszny i uczył nas posłuszeństwa swoim przykładem. Podobnie mówi s. Michalina T.: „Ojciec sam był posłuszny władzy kościelnej i często do nas mówił, że władza dana jest od Boga, dlatego trzeba ją szanować, i uczył nas, byśmy szanowały swoje przełożone”. Ks. Kłopotowski robił wszystko, co w jego mocy, by wychować siostry loretanki do nadprzyrodzonego posłuszeństwa. „Ojciec bardzo cenił siostry posłuszne, a najboleśniej przeżywał fakty związane z nieposłuszeństwem sióstr” (s. Serafina P.). „Ojciec często mówił nam konferencje o posłuszeństwie, że siostra, która jest posłuszna, choćby była słabsza, choćby mniej pracowała, to jednak więcej przynosi chwały Bogu i pożytku dla Zgromadzenia, niż ta, która dużo pracuje, ale nie w duchu posłuszeństwa” (s. Benedykta K.). Motywował posłuszeństwo miłością do Pana Boga i przykładem Pana Jezusa posłusznego aż do śmierci.
„Ojciec kiedyś powiedział, że jako kapłan ma Kościół za rodzinę, ma Zgromadzenie, ma drukarnię, przez które służy Kościołowi. Chciał, żebyśmy i my troszczyły się o cały Kościół. Dlatego polecił nam wspólnie modlić się codziennie o nawrócenie grzeszników.” (s. Gabriela W.)
Obecne Konstytucje Zgromadzenia w wielu miejscach odzwierciedlają ten eklezjalny charakter naszej loretańskiej duchowości. Np. art. 19. Konstytucji Zgromadzenia przypomina, że „Nasze oddanie siebie Bogu zostało przyjęte przez Kościół i należy do Jego świętości, dlatego życie sióstr loretanek poświęcone jest również służbie Kościoła”.